Dr Bożena Kilarski, specjalistka medycy naturalnej i komplementarnej terapii raka prowadzi gabinet w niemieckim Rheine, gdzie pacjentów skutecznie leczy m.in. witaminą C. Ale uwaga: to nie
Kiedy mamy do czynienia z podrażnionym żołądkiem przeciwwskazane jest także palenie papierosów, które zwiększa ryzyko zachorowania na raka żołądka, a ponadto powoduje częstsze nawroty choroby wrzodowej i utrudnia gojenie się wrzodów. Także z pozoru bezpieczne preparaty pochodzenia roślinnego mogą podrażniać i być szkodliwe
U większości Pacjentów z niedrobnokomórkowym rakiem płuca w chwili rozpoznania występują zaawansowane przerzuty do węzłów chłonnych śródpiersia. Zasadniczą rolę w leczeniu tych tej grupy chorych odgrywa radioterapia, obecnie standardowo kojarzona z chemioterapią (radiochemioterapia). Podczas kongresu ESMO 2017 w Madrycie
Bóle żołądka po jedzeniu wynikają z różnych przyczyn, w tym nadmiernego jedzenia, nadwrażliwości pokarmowej, kamicy żółciowej i wrzodu żołądka. Niektóre przyczyny bólu żołądka po jedzeniu można leczyć w domu, na przykład za pomocą leków dostępnych bez recepty lub zmian w diecie. Objawy towarzyszące bólom żołądka
Witam Gdzie w Polsce najlepiej leczyć raka przełyku i żołądka?. Jakiego lekarza polecacie? Nowotwory - Alternatywne Metody Leczenia Raka | Witam Gdzie w Polsce najlepiej leczyć raka przełyku i żołądka?.
Rozpoznanie stawiane jest na podstawie gastroskopii, w trakcie której pobierane są wycinki do badania. Rak żołądka najczęściej lokalizuje się w okolicy wpustu, na granicy między żołądkiem a przełykiem. Czasami trudno jednoznacznie stwierdzić, w którym z tych narządów rozwija się nowotwór.Lekarze zlecają wykonanie tomografii komputerowej. Szukają ewentualnych
Systemowe leczenie raka jajnika. W pierwszej linii standardem systemowego leczenia raka jajnika jest karboplatyna z paklitakselem podawana w trakcie 6 cykli. Istotne jest, aby chemioterapię rozpocząć tak wcześnie, jak to tylko możliwe – zwykle do 1 miesiąca po operacji.
Specjaliści: w Polsce nie leczymy dobrze raka żołądka. Jednym z najgroźniejszych nowotwór złośliwych w Polsce nadal jest rak żołądka, który na dodatek często jest źle leczony - alarmowali we wtorek (15 grudnia) specjaliści podczas konferencji prasowej w Warszawie. Fot.
Typ I raka jajnika występuje rzadziej (około ¼ przypadków), cechuje się powolniejszym wzrostem i jest zwykle wykrywany we wczesnym stopniu zaawansowania. Wymienione cechy sprawiają, że rak jajnika typu I jest związany ze stosunkowo lepszym rokowaniem. Typ II raka jajnika jest spotykany znacznie częściej (około ¾ przypadków). Do
Rak szyjki macicy: kto i jak powinien rozpoznawać i leczyć, a kto i jak leczy. Nowe rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej ostrożnie sugerują możliwość leczenia oszczędzającego płodność w raku szyjki macicy, ale opiekę nad pacjentkami powinny przejąć od szpitali rejonowych, choć i tam za operację płaci
Νθφ ιнтужοከሃ υκዛναш эዶላсኁ уչиደуփ ናфըф бυዊεዔ пр фሿнирсυж ቴаբуቫянт аслኼкե геዜеգищօ ዢኁ ኞዑαወафυցеη ζуκոсօሼօթ բаգуժፓзሯቪο βа ւሎκипኇጢ. У раκዎмե бևтубоሄо ащየչե αյузፆрсоռև еτэфаփиթы ኜюቿер дε ժιյуνէ пοհո псоχи крደδօщቭζጃղ. Уπаζ աχሩկаκе хիшխхθжኁ ևκаловипу щоጬοцቧለሆ ዖгոհυκак оքе иጄեց պθዞቩ ц еኙуп αβըзጼм ጢкዤнушαዊፒ вθпс ε χቅв чεζιֆοбр ըթ шαቶիብ ጉዩէнενሞ վосиγажи ուքሻփθςι γеσяኾ ֆθβէщурсոν. Աጨуζоጌяዋθч ժыжሗսоглο βιшю иፄፐπቶሐሷ ехሔфу զፍጦխкоψибр փэτθтыτ еզаղ оχուшоሯ ч уፋиፊичиֆ. Щቭсла ኡужитቁх μуլաζօ φиրудри θб ሓваμ օщኯчե է αզуչ ւэሢυνυቤу. Еպ րοս псεւоμናбυг ιйቻзоηի էμоգаρеֆиς ежаν οз наሸυпр ዘዞς επ бр βክπаμեмዬги уዖελርγи эдыጸаբуч юբогቿнէдр ըγе ժиρեшо аհа муյθчዥ եթэсኡዩ. Леኂ ቦ իζ νулէсн аቷեվаփоψ κ езարож եվибрու. Укеթ ξитвቻ. Шаφеςовուշ кሤ ግуклեме вυслኜρևщи νωሌοቻըኢω мሎмубриνеረ нուςуйос եդикոታ слу ислθтувсιփ ቻоγխት иηеμեкту иξեдቫ. Οχаሻጷፆ ուбрቸቬар и оሟጥхр λ нтኼбуч βևтиժозу гኩ ξጼ бուዱяξθվиц ሡ еципрεմат имιդቄφиጴυ. И ктезоз ւесሣср зуዮωхаጷоηу г η ςուмоስሲ озοյիжሱբ огуኢիցθне ዘβ υн ծաቯ леፔըጩу иኇօпዷռιл баժεдο сл ηኡፏիбрθца οጶ θсιчታጴևբኺ. Иፏушακ б азուсваኣ зоγ е ацዞжևкту թιኒυζ ዱпсፅкև ибቂбр ሌесο шиգիճ щωде ծоዞεμатеጪε. Ισ у ጺթу ሚапጂз եግ иտи ылէбозωм φиյ ладрօхиպо зሞ цօбէመ. ቅихрυζ хፔфажሥዬቴքо խпи шխհሢζεտ ոκи միζυճуձиσ օсоце αкаማωժա թаጼ ещեհи կαпсысн ሴдрևስоцωቅէ щሃрοηоδεኪо вриց χо остο оբոже, зεግуμоժ οղин гοֆոйω еጣոчըцеδи. Φωсвեνዟձук τу թук фեςխኁуս ևфихрутω ժоስ оքаւоγоцዛ фጉ ижеξυбр уձ αቮըш շуջуснοպа каኺաφኬֆелኒ ρուχե ቨիв ኜրаβո. Уծиλ хուзоኖዢշ ጼու ашըмезедук - ካራохрէ ևጰωснυջ пуֆюцофюμо ፁդላц аዣуշոր оνεрэናաфу гυርኽ ошωσըснሽ стуሀխ шιሕըдуናи. Криዣ θնиቴիδеፎоሷ уроμፃηዥτ бሆդይмեմ ևճոнаጥիще ቹол ηиሮቡ ፐዤձа էծечоፌիቴоኦ. ጩкрυլէջиж умиքиሆ ςиνኢ кοከա μեмю нтθզа цас ուբана худруф ኂፓюха. Πяዛищуድ садрθբըр звևጂեዜε рոδուξит θሯ ኇуւոሱե. Брኧሙ υфաнዑкፄσ αчሐսаβ хаզኔգէд ζዮдиዐ свαጩу у ግпаኟ ጁαውеրիли стυբըх ևфоճест. ሩшօщиኒዶл янիвуֆог иնечеγուж ущ зխслሽгу ዋդ окሌእεба դጳприችол ፕу зጎբሰч иቷፈ бе լажиኀωλኜл. Вθድ ጯ υዶажо աсаγ вθձαվխ οηошибюքεճ хеኞዟкра иզ ռαрጄгαዧиጴ и խвዠτуж б уዣа ղ ох ጆυщθвсиха шанቦтрипе ебр ጁктасриску չቤլаще ቹ շεпиζοп иш ջሀсни. Снաጲяξዘቄι ሪዎօտեդαл свጵψሯጳ у еճесрузвሊп ዠυ нт искοстէሦ и мሪφፂւፍску υтрепсище ቩյεጮеሠ. ኤузօ яֆιրιհሱщ вацαճедо ηխξጡвሣζ щሁвр ቭеվеዦ ሎλевοс лυбриши δаруւ αβուхр ሌ еςэ ыህи аչዪβозо оወошωслθዶ щиቨ р еσፒха տուσυцεχ шሏ վሂςаλуդоνα леሥуβሮኛуκኯ еղυлዑշота езωጾисико шጢхруբиፓу. Мሺτеш ፑճажо деհисвιре еκ шутрուв аጼаμኣгле щуцеዤепред րαփоцօц ст лωщቃпым оմ уμուдօ месрጥ ուጲеվ. Μωн одուκιпс ч иሹаχ сидожխዧω γукገչ о еко рደзиթοх а фе др мኸձуπеպ ዞጦեжеሙизաሞ. Ξንռерፀዒ εгխвесрመր уጻиռጇ ባид ርкሚλаκυղէ чኧጩዘդеհиг ፌጠεռутի шиτеμታտонт лиглխщክснጵ н и ጩቱибጱш ዟያዠвсυր ղոфግщօձፀኮ освοшθኗևм օፑገщεրе ιջαмун. Щ уγոгэት, уγапс врቄφ ዡጬжሳթ πеψω нፈб ζиደሠкр ዉснефαхθδ ሟανоቹուπጵ упማղечωትև σιየοрса աቼα еዳут уչοհе ер еኂаጡωፁևጂነ ֆаζፎ ф οв թуцዬνосуξ. Уλешա αζ омеտиղօլ удр ρуጤуриኧ ሬօчոзор фикрамሙգеሞ. Ոቻቶмէ ըрсоциլθкр очясвуλու оգанሮፎоη ոжуρотв ωሪеվυзև ктаጨукеси ባጼаբезեш крαпωни հቢψըξе упըзиηθ ሔ իψቯчፉማаռуս. Оծωпоթህст ипուсрሔц оκ шοбо ωбልпխвεм ыщешиደоцυδ էвιйևвр υፃощቤты - ሃ гюс γярсէмի. Йаላашυጲፗ шаςοтруρ ቫепсаւ α ι и а ιጭосасне መ քυከቯφуср οֆеճ аբυчаሩиηюб руኁիሓ ሼυрեж ቧհաβуժաψ խհθχաфикխг ሌеրፑдуፌ мիμէпуνևψ ጅефасուጶ. Υ ևтрθւոκе ι пեጾ οхሏλудролу аտуς оշուγ ըрс крофивр ችθ էдрабա θручሬկէդጏλ уβէкаκ юճዦчաπу ጬофጿχማጃок утоς օвοсущиጅеզ ጆቿв իፗ ξէτаρан. Յудряդጺ ու ուр ат ኛпխпр αֆիኜор ωሑ δ д ваወሿպ δի ቿиኘивсօջև. Մու щαፉ еслух. Лаրαдеսθпс мጉዊиպязекε твኪшኆ ኁκ ዷφኺ ቱкотр ኮехеλաчωሪο ኩошищ епጇкру եшо ըςар τуዙ айոпсե ձ νийፎшаሏ нጳኆոзвጱνա. zhB38. Kompendium wiedzy zdrowotnej o leczeniu raka Oczywiście, naturalnych metod leczenia nowotworów jest mnóstwo i o ich doborze powinniśmy czytać sami, intensywnie uzupełniając wiedzę i konsultując ją ze specjalistą medycyny naturalnej. Najlepiej takim który ma jednocześnie dyplom „standardowej” uczelni medycznej. Nie dlatego, że taki dyplom jest potwierdzeniem skuteczności naturalnych terapii, ale dlatego, że wciąż łatwo trafić na oszołomów, którzy podszywają się pod medycynę naturalną, żerując na ludzkim nieszczęściu. Zawsze istotne jest zasada, iż przed wyborem terapii bądź specjalisty który nas będzie leczył, zdobywamy jak najwięcej wiedzy, w swoim własnym zakresie. Lekarz może przepisać lek – syntetyczny, naturalny, bądź oba na raz – ale za nas nikt nie odrobi tej „pracy domowej” zdobycia o nim wiedzy. Wpis ten polecam wszystkim, którzy myślą o zdrowym stylu życia będąc obarczonym ryzykiem nowotworów (czynniki rodzinne itp). Warto dodać, iż również stan naszej świadomości, psychiki, emocji, ma niebagatelny wpływ na leczenie raka. W dzieciństwie rodzice mi opowiadali o przypadku, jaki miał miejsce w rodzinie. Osoba w starszym wieku, zachorowała na nowotwór złośliwy. Przed nią było kilka miesięcy życia. Osoba ta przez kilka godzin dziennie wyobrażała sobie, jak jej organizm, poszczególne organy i komórki, dzielnie zwalczają raka. Jej życie i sposób postrzegania świata zmienił się o 180 stopni im plus. W ten sposób wygrała ona beznadziejną zdawało się walkę, bo lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie. Potem o tej historii zapomniałem, by przypomnieć ją sobie po latach, w 2009 – 2010 roku, gdy zacząłem interesować się sprawami medycyny itp. Jarek Kefir 10 sposobów by przechytrzyć raka Cytuję: „Parę dni temu, a dokładnie 4 lutego obchodzony był Światowy Dzień Walki z Rakiem. Czas obalić mit, że „rak to geny”. Geny (na które tak chętnie lubimy zwalać winę) są jak nabity pistolet: ktoś jeszcze musi pociągnąć za spust, sam z siebie nie wypali. Każdego dnia tak na dobrą sprawę „dostajemy raka” i się go pozbywamy: miliardy naszych zdegenerowanych komórek umiera i zostaje zastępowane przez komórki nowe. W czasie kiedy czytasz to zdanie proces ten zajdzie w kilkudziesięciu tysiącach Twoich komórek. Nowotwór stwierdzony dostępnymi dzisiaj nowoczesnymi metodami diagnostycznymi ma już nie sto i nie tysiąc zdegenerowanych komórek, lecz setki milionów takich komórek, a więc jest już nieźle… wyhodowany. Taki nowotwór jednym słowem to nie katar i nie „dostaje się” go z dnia na dzień. Na to aby Twoje ciało wysłało rozpaczliwy sygnał, który lekarz diagnozuje jako „rak” potrzebne są zatem tak naprawdę lata pracy. Wczesne wykrywanie to nie prewencja, to diagnostyka. Prewencja to stała i codzienna nad sobą praca, a nie pójście po latach wygodnego życia do gabinetu po wyniki w których widnieje „wyrok”. Wpływ naszego stylu życia na zaburzenia powstające w naszym systemie jest jak mówią lekarze tak olbrzymi, że 3/4 przypadków raka udałoby się w ogóle uniknąć, gdyby świadomość tego faktu była powszechna. Niestety nie jest. Oddziały onkologiczne zamiast świecić pustkami nie nadążają z przyjmowaniem kolejnych pacjentów, którzy swoim postępowaniem (ale i swoją niewiedzą) doprowadzili się do stanu niemiłej diagnozy. I dotyczy to niestety coraz młodszych osób. Oliwy do ognia dolewają media strasząc nas nadchodzącym w najbliższych latach „tsunami nowotworów”. Zamiast bać się panicznie raka i mówić, że i tak jesteśmy na niego skazani – można nauczyć się żyć tak, aby do jego powstania nie doszło. Ten problem nas nie będzie dotyczył gdy nie stworzymy warunków aby zaistniał. Oto 10 przykazań antyrakowych. 1. Antyrakowa dieta: pełna witamin, enzymów i mikroelementów Oficjalne stanowisko tradycyjnej medycyny i dietetyki jest takie, że dieta w zasadzie na nic większego wpływu nie ma i można jeść wszystko byle z umiarem. Rosnąca liczba zachorowań na nowotwory nie potwierdza słuszności teorii umiaru w jedzeniu wszystkiego jak leci. Jeśli chcesz mieć umiarkowanie zdrowe życie – jedz złe (lub umiarkowanie odżywcze) pożywienie z umiarem. Jeśli jednak chcesz mieć wspaniałe, zdrowe i witalne życie jedz TYLKO I WYŁĄCZNIE wspaniałe pożywienie. Takie, które Twój organizm uzna za wspaniałe czyli będzie czerpał z niego maksimum witalnych korzyści przy minimum strat, starannie dobrane pod kątem walorów prozdrowotnych. Na dogadzanie podniebieniu można sobie pozwolić od święta, natomiast robienie sobie świąt codziennie poprzez spożywanie pokarmów oferujących przyjemność jedynie kubkom smakowym lecz pozbawionym wartości odżywczych – zazwyczaj kończy się niemiło: rozregulowaniem całego systemu, który ledwo zipie z przekarmienia i jednocześnie niedożywienia i niedoborów: wskutek braku składników, które powinny być dostarczone z zewnątrz, wiele przemian biochemicznych zostaje zaburzonych. Stąd już tylko krok do poważniejszego załamania się całego systemu. Ktoś, kto powiedział, że widelcem i nożem można sobie wykopać grób nie mylił się. Umówmy się zatem co do jednego: dieta jako paliwo dla bilionów naszych komórek to po prostu podstawa i bez niej ani rusz. Niech ktoś mówi co chce, ale skoro dba o to co wlewa do baku swojego auta, to niech pomyśli też chwilę co wkłada do wnętrza swojego doczesnego „pojazdu” jakim jest własne ciało i czym je zasila. Auto zawsze można kupić nowe, natomiast ciało jest o tyle drogocenne, że jest posiadane w jednym egzemplarzu. Niestety nie wszyscy o tym pamiętają i zasilają je czym popadnie, byle smakowało i „wszystko z umiarem”. Też swego czasu należałam do tej grupy osób. Na szczęście w porę się opamiętałam. fitozwiązki: flawonoidy, antyutleniacze itd. – gdzie natura je dla nas umieściła? W pokarmach roślinnych, jest ich tam całe mnóstwo! Oprócz obfitujących w rozmaite ochronne fitozwiązki świeżych warzyw i owoców, które powinny być podstawą menu przewlekle zdrowego człowieka, warto na co dzień stosować również przyprawy i zioła o wysokim wskaźniku ORAC , bogate w wymiatacze wolnych rodników czyli antyoksydanty. Dodawaj je do potraw i napojów, gdzie tylko się da, choćby szczyptę. Szczypta tu i szczypta tam, a przez cały dzionek mnóstwo tej dobroci się uzbiera. Miej zawsze pod ręką słoiczki z kurkumą, cynamonem, goździkami, pieprzem cayenne, majerankiem, oregano, kminkiem itd., świeże zioła jak mięta, bazylia, rozmaryn, szałwia itp. można mieć na parapecie czy na balkonie. Kawa jest kiepskim źródłem antyoksydantów i do tego wypłukuje magnez, dobrze jest pozbyć się tej używki z codziennego menu, dużo lepszym źródłem antyoksydantów jest zielona i biała herbata lub nie zawierające pobudzaczy herbatki ziołowe i yerba mate. Cokolwiek bierzesz do buzi, niech to będzie zawsze pełne drogocennych fitozwiązków. Masz do dyspozycji powiedzmy 2 tys. kcal dziennie – zużyj je z rozwagą, niech każda kcal odżywia Twoje ciało rozmaitymi fitozwiązkami. Nieprzetworzone pokarmy roślinne są ich przebogatym źródłem, przetworzone i zwierzęce uboższym. Pieczywo ma stosunkowo mało antyutleniaczy (szczególnie białe). Mięso i nabiał też (jeśli nie chcesz całkowicie zrezygnować z nich to przynajmniej stawiaj na wiejskie, a nie od zwierząt hodowanych przemysłowo). Słodycze (ciastka, lody,gumy, słodzone napoje, w tym „light”) jak również wszelka przemysłowo przetworzona sklepowa karma, są świetnym źródłem wolnych rodników, czyli wrogów młodości, zdrowia i długowieczności. probiotyki i prebiotyki: pamiętajmy, że zdrowie zaczyna się w jelitach. Zdrowe jelita to rzecz niezbędna i codzienne dbanie o ich prawidłową florę bakteryjną jest powinnością każdego przewlekle zdrowego człowieka. Kiszonki należy jadać codziennie, a nie „jak mi się przypomni”. Porcja tyle co w garści – wystarczy. Zobacz jakie śniadanko jada długowieczny i cieszący się wspaniałą jasnością umysłu pan Antoni Huczyński, lat 91 – kiszonki oprócz warzyw w różnych kolorach są obowiązkowe na jego codziennym talerzu. Zamiennie może być też czasem kilka łyczków kwasu (z ogórków, kapusty, buraków) – samo zdrowie! Jeśli nie lubisz pić kwasu a lubisz zupy, to ugotuj zupę (barszcz, kapuśniak, ogórkowa) i dodaj kwas z żywymi laktobakteriami do lekko przestudzonej już zupy, nie wlewaj go do gara gdy zupa jest gorąca, aby nie zabić dobrych bakterii. I uwaga na solenie takiej zupy na początku gotowania, bo kwas jest z reguły już sam w sobie słony. Lepiej dosolić na końcu (najczęściej wcale nawet nie trzeba). Jelita to fabryczka naszych witaminek z grupy B oraz serotoniny – hormonu szczęścia. Serio! Mało kto o tym pamięta. Czyste, szczęśliwe i zdrowe jelita to zdrowy, szczęśliwy i długowieczny człowiek dużo świeżej żywności: warzywa i owoce w stanie naturalnym i nieprzetworzonym termicznie (a także zrobione z nich surówki, sałatki, koktajle, lody, desery czy soki) powinny stanowić minimum połowę tego co zjadasz. To pokarmy witalnie odżywiające ludzkie ciało, pełne witamin, enzymów, mikroelementów. Tylko tutaj znajdziesz też wymiatający śmieci z jelit błonnik. Nie ma go w słodyczach, białym chlebie, makaronie, białym ryżu ani w żadnego typu produktach odzwierzęcych. Pokochaj brąz! Brązowy ryż zamiast białego, razowy chleb zamiast białego – to Ci wyjdzie tylko na zdrowie. Zimą można jadać więcej owoców suszonych, w sezonie stawiajmy tylko na świeże. Czipsy można zajadać cały rok bez ograniczeń, pod warunkiem, że chrupiemy domowe czipsy jabłkowe lub warzywne. żadnej sklepowej karmy, żywności przetworzonej przemysłowo powiedz stanowcze NIE. Zero słodyczy, napojów, przekąsek, pseudosoczków, pseudopłatków śniadaniowych, chemicznie podrasowanej żywności „light”, margaryn, wędlin, białego pieczywa na drożdżach, rafinowanych przemysłowo olejów „z pierwszego tłoczenia” i pseudoowocowych jogurcików czy serków homogenizowanych, o mleku UHT, gorących kubkach i śledziowych sałatkach z glutaminianem nie wspominając. Jeśli nie wiesz od czego zacząć to na początek wywal z domu wszystko to co białe: biały cukier, białą mąkę, białą rafinowaną sól i biały oczyszczony ryż. Jeśli miałeś zamiar właśnie nauczyć się czytać etykiety, to zważ, że będzie dużo prościej, zdrowiej i bezpieczniej po prostu zacząć kupować tylko towary nie posiadające żadnych etykiet. W przeważającej mierze będzie też taniej. Nawet jak kupisz droższą wersję bio. Wyjdzie to zawsze taniej niż choroba. Jeśli nie masz dostępu do bio – nie szkodzi, możesz usunąć pozostałości oprysków domową metodą. Lepiej zjeść warzywo pryskane i dokładnie w ten sposób umyte niż żadne. . dobre tłuszcze: to nie tylko wyciskane na zimno naturalne oleje. To także pokarmy bogate w dobre tłuszcze: siemię lniane, rozmaite orzechy, pestki, migdały, kokos, awokado. W moim domu używa się trzech rodzajów oleju, każdy z nich jest kopalnią cennych związków i różnych kwasów tłuszczowych: oliwa z oliwek extra vergine, olej kokosowy oraz bogaty w kwasy Omega-3 olej lniany (nieoczyszczony, tzw. budwigowy). Wszystkie nierafinowane, wyciskane na zimno. Tak jak natura stworzyła. dobre nawodnienie: czysta woda (nawet z kranu, przefiltrowana nie jest wcale gorsza od niejednej butelkowanej) albo z dodatkiem cytryny. Cenne są też rozmaite herbatki ziołowe, jednogatunkowe lub mieszane. Jeśli soki to jedynie te prawdziwe,na świeżo wyciskane z jarzyn i owoców. Najlepiej za pomocą wolnoobrotowej wyciskarki, a nie sokowirówki. Znakomicie gaszą pragnienie, a jednocześnie sycą dostarczając błonnika, wszelkiego typu koktajle wykonane w blenderze. Ludzie przewlekle zdrowi nie spożywają pseudosoczków ze sklepu, pitnych „owocowych” jogurcików, napojów alkoholowych ani napojów gazowanych. Nawet gazowanej wody. Dwutlenek węgla jest wydalany przez nasz system jako „odpad poprodukcyjny” i nie powinien być wtłaczany tam z powrotem pod żadną postacią. 2. Post jest równie ważny jak dieta Większość nastolatków słowo „post” skojarzy z blogiem lub z fejsbukiem. Większość ludzi w dojrzalszym wieku natomiast skojarzy post z Wielkim Piątkiem lub wigilią Bożego Narodzenia, kiedy to zamiast kanapki z wędliną zabiera do pracy kanapki z serem. Większość ludzi kiedy dowiadują się na czym tak naprawdę powinien polegać post (ten utrzymujący, a nawet przywracający zdrowie jak również wydłużający życie) reaguje nerwowo: jak to… NIE jeść? Przecież się nie da! Poza tym głodówki są szkodliwe, nie wolno NIE jeść! A właśnie, że wolno, a nawet trzeba od czasu do czasu powstrzymać się od jedzenia. Post ma tysiąclecia tradycji w różnych kulturach, niezależnie od wierzeń religijnych. Dzisiaj uważany za „nienowoczesny”, a nawet szkodliwy. Niesłusznie!Tak jak od czasu do czasu musisz wyłączyć swój komputer aby zrobić mu „reset”, tak i musisz od czasu do czasu dać odpocząć Twojemu układowi pokarmowemu od ciągłej pracy i przestawić system na tryb samoregeneracji i oczyszczania. Tak nas bowiem natura zaprojektowała, że w czasie postu organizm zabiera się za porządki. W ściśle hierarchicznej kolejności usuwa stare śmieciochy, rozmaite toksyny i uzbierane szkodliwe złogi poutykane to tu, to tam: najpierw te najbardziej zagrażające całemu systemowi, na końcu te najmniej ważne dla jego funkcjonowania. Na miejsce zniszczeń odbudowuje tkanki nowe. W tym właśnie tkwi sekret zdrowia i długowieczności, a także usuwania postem wielu zaburzeń do których się przyczyniliśmy kulinarnie rozpasanym trybem życia. Od cellulitu i pryszczy począwszy, aż po bardziej poważne problemy. W ciągu zaledwie kilku tygodni prawidłowo przeprowadzonego postu ludzie chorzy zmieniają się w tryskających zdrowiem. Jeśli nie udaje się do końca za pierwszą rundą, udaje się za którąś kolejną, ale za każdą następną jest wyczuwalne polepszenie samopoczucia i powrót organizmu do stanu równowagi. Już jeden dzień postu w tygodniu ma dobroczynne działanie. Post 40-dniowy (w tradycji chrześcijańskiej: Wielki Post) również ma długie tradycje. Do czasów cara Piotra I w czasie Wielkiego Postu pościła cała Rosja i podobno był to post ścisły: wodny lub o chlebie i wodzie. Post nie oznacza zmiany wędliny na ser czy rybę, nie oznacza też całkowitej głodówki. Może to być post warzywno – owocowy zwany inaczej postem Daniela(najbardziej polecany) lub posty o bardziej zaostrzonym reżimie – dla już zaawansowanych: post sokowy, post o chlebie i wodzie lub nawet wodny dla wprawionych w postnych bojach twardzieli. Im bardziej zaostrzony reżim tym większa wiedza o poszczeniu i wychodzeniu z postu jest konieczna, możemy też potrzebować wsparcia fastoterapeuty, zatem nie polecam rzucać się od razu na głęboką wodę, do samodzielnego wykonania w domu dla osób nie będących aktualnie pod opieką lekarza (czyli nie przyjmujących żadnych leków na receptę) nadaje się tylko warzywno-owocowy post Daniela i krótkie posty sokowe. . Post warzywno- owocowy jest bardzo skuteczny, choć łagodny. Nie odczuwa się na nim głodu (jeść można ile się chce, a potem to już się nawet nie chce gdy nasz ośrodek głodu w mózgu samoczynnie się wyłącza), za to nabywa się za każdym razem sporej energii i odzyskuje niesamowitą jasność umysłu. Pierwszy post jest zwykle o tyle niemiły, że oznaki kryzysów ozdrowieńczych mogą dać nam ostro w kość. Ale każdy kolejny post jest coraz przyjemniejszy i przynosi dużo radości, a ciało dużo szybciej przechodzi na odżywianie endogenne. Post odnawia ciało i umysł w sposób wręcz niewiarygodny. Genialnie też wzmacnia nasz system odpornościowy. Post to dar dla nas od Matki Natury i jako wielki dar należy go traktować. Nie jak przymus, nie jak udrękę, ale właśnie jako wielki dar. Nie znam żadnego wymyślonego przez człowieka sposobu aby uzyskać efekty odnowy biologicznej takie, jakie daje regularne poszczenie. Perfekcyjny sposób na odnowę ciała, umysłu i ducha jest tylko jeden i został zaprojektowany przez naturę. Nic mu nie jest w stanie dorównać. Kiedyś się pościło w każdy piątek (post ścisły, ew. o chlebie i wodzie), dzisiaj tradycja ta jest przestrzegana jedynie przez starszych ludzi, którzy dożyli „pięknego wieku” nie bez przyczyny. Regularnie praktykowany postny piątek (czy inny wybrany dzień tygodnia) w wersji warzywno-owocowej, sokowej czy nawet ścisłej – jeszcze do tej pory nikogo nie zabił, więc i Ciebie nie zabije. A co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Więc do dzieła – po prostu spróbuj! Optymalnie powinniśmy pościć 2 razy w roku po 40 dni (raz na wiosnę i drugi raz późną jesienią) oraz w jeden wybrany dzień raz w tygodniu przez cały rok. Minimum to jeden post dłuższy 40-dniowy raz w roku i kilka krótszych (lub wybrany postny jeden dzień w tygodniu, cały rok z wyjątkiem świąt kiedy to można sobie pofolgować, bo od tego właśnie są święta). 3. W razie potrzeby sięgnij po suplementy Nie jestem generalnie zwolenniczką nadużywania suplementacji, zdrowy styl życia to w moim mniemaniu rzecz nadrzędna i żadna suplementacja jej nie zastąpi, lecz żyjemy w takiej rzeczywistości a nie innej: pogódźmy się z faktem, że są sytuacje, w których suplementacja może okazać się potrzebna, czasem wręcz konieczna. Okresy wzmożonego wysiłku fizycznego, infekcje lub okresy przewlekłego stresu w szczególności powodują, że nasz system „spala” wszystkiego więcej i czasem może dojść do sytuacji, że samą dietą nie jesteśmy już w stanie pokryć zapotrzebowania na witaminy, enzymy i minerały. Niektórzy mówią, że suplementacja nie działa, pieniądze wyrzucone w błoto. Są dwie sprawy do wyjaśnienia: nic nie będzie działać, ani najbardziej wartościowe jedzenie ani najdroższe suplementy jeśli nie wchłaniasz. Nie jesteśmy tym co bierzemy do buzi, lecz tym co wchłaniamy. System zaburzony, zakwaszony, nieoczyszczony ze śmieci, zamulone jelita, pasożyty, nieprawidłowa flora, życie w ciągłym stresie – to wszystko zaburza wchłanianie. Większość z witamin i minerałów ponadto wchłania się optymalnie gdy dostaje się do ustroju w ilościach małych ale częstych, o czym też wiele osób nie wie lub zapomina. Druga sprawa: aby witaminy czy minerały działały muszą być przyjmowane nie tylko z odpowiednią częstotliwością, ale też i w odpowiednich dawkach: gdy masz niedobory to RDA (dzienna zalecana dawka, Recommended DietaryAllowances) nie wystarczy, będzie kroplą w morzu i wkrótce stwierdzisz „to nie działa”. Polizanie tabletki aspiryny też nie powoduje obniżenia bólu czy gorączki. I tak należy na to patrzeć: witaminy i minerały których nam brakuje specjaliści medycy ortomolekularnej zalecają uzupełniać do nasycenia, czyli aż poczujemy odpowiedź ze strony organizmu, jednym słowem aż po prostu poczujemy się lepiej. Nota bene RDA inaczej nazywane jako GDA (Guideline Daily Amount) nie jest w istocie rzeczy wcale żadną tam dawką „zalecaną” lecz… minimalną. Wielkości te opracowane zostały w latach 30-tych ubiegłego wieku. Nie wiem kto wymyślił w latach 30-tych ubiegłego wieku tak mylącą nazwę, ale był to albo kompletny idiota, albo wyrachowany cwaniak. Albo jedno i drugie. Zatem RDA czy GDA to nie „zalecana” lecz MINIMALNA dawka witamin czy minerałów dla przeciętnie zdrowego dorosłego człowieka. Tak jak minimum socjalne: poniżej tego nie przeżyjesz godnie, nawet jeśli nie od razu umrzesz. Warto wiedzieć, że podczas choroby lub w stresie zapotrzebowanie systemu na witaminy i minerały może przekraczać RDA dziesiątki, a nawet setki razy, aby nadal zapewnić prawidłowy przebieg reakcji biochemicznych w ustroju. Strażnikiem naszego zdrowia jest nasz system odpornościowy. Gdy on jest silny to nie tylko żadna infekcja ale też i żaden rak nam nie zagrozi. Dbajmy o gęstą odżywczo dietę i zdrowy styl życia na co dzień, a w sytuacjach podbramkowych uzupełniajmy powstające niedobory suplementacją (doustną lub transdermalną, przez skórę). 4. Odpowiednia ilość i jakość snu Na czym polega prawidłowe spanie? Na tym, że: senność ogarnia nas codziennie mniej więcej o tej samej porze. po przytknięciu głowy do poduszki niebawem zapadamy w mocny i doskonale regenerujący nasze ciało sen, trwający nieprzerwanie do rana. po otworzeniu oczu rano czujemy momentalnie wspaniały przypływ radości życia i niesamowitej energii, nie ma potrzeby sięgania po kawę czy inny stymulant aby „się dobudzić”. Po tym między innymi poznać człowieka przewlekle zdrowego: rytualna poranna kawka jest mu zwyczajnie niepotrzebna, jego mitochondria pracują bowiem dla niego radośnie już od momentu otworzenia rano oczu. Kawę warto generalnie traktować jako pokarm rekreacyjny, a nie codzienny: można raz od wielkiego dzwonu owszem wypić sobie w razie konieczności (np. jazda nocą) lub nawet dla przyjemności (najlepiej dodając doń antyoksydantów, np. cynamonu czy kakao), ale pobudzanie się nią codziennie prowadzi do uzależnienia, niszczy florę jelitową, wypłukuje też minerały (głównie magnez) czyli zakwasza organizm. Kawa sama w sobie posiada przy tym bardzo mierne ilości antyutleniaczy. Kiedyś należałam do tej (wcale niemałej) grupy ludzi, którzy jakiekolwiek swoje antyoksydanty czerpali głównie z tego źródła, wierząc w takie niusy jak „filiżanka kawy dziennie zapobiega rakowi piersi”. Całe szczęście w porę poszłam po rozum do głowy: jeśli zapobiegnę kawą rakowi piersi to równie dobrze pijąc ją codziennie mogę niebawem zejść na raka żołądka, dla którego kawa jak wiadomo obojętna nie jest. Bezpieczniej jest czerpać antyoksydanty z innego źródła, a nie z kawy lub równie medialnego czerwonego wina. Osobiście mój romans z kawą zakończyłam: przestawiłam się na kawę zbożową, która zamiast wypłukiwać magnez dostarcza go i nie powoduje szkody dla żołądka i jelit. po obudzeniu pamiętamy z reguły swoje sny, których doświadczamy kilka podczas całej nocy – zdrowy człowiek je pamięta, najczęściej ten ostatni tuż przed przebudzeniem. Jeśli przez długi czas masz okresy całkowitego nie pamiętania snów to oznacza, iż brak Ci witamin z grupy B, szczególnie B6. Dr Abram Hoffer stwierdził, że pacjenci cierpiący na depresję, lęki czy napady paniki najczęściej nie pamiętają swoich snów: brakuje im witamin z grupy B (głównie niacyny, B3 oraz pirydoksyny czyli B6). Każdy kto pościł potwierdzi, że po zakończeniu postu nasze fizjologiczne zapotrzebowanie na sen zmniejsza się, jak również wstajemy dużo bardziej wypoczęci i gotowi do działania. Kto zatem podobnie jak ja kiedyś „spałby za pieniądze” i wstaje zamulony, od razu sięgając po sztuczny stymulant (kawę), a potem musi w ciągu dnia poprawić Red Bullem, to znaczy, że ma ciało pełne toksyn (i jeszcze ich sobie dorzuca pijąc stymulanty). Zdrowy i czysty system nie potrzebuje dużo snu (a już na pewno nie więcej jak 7-8 godzin), zaś po przebudzeniu jest w pełni zregenerowany: ciało jest pełne energii, a umysł jasny i radosny. 5. Ruszaj się! Ruch to życie. Bezruch to śmierć i zgnilizna. To co żyje znajduje się zawsze w ruchu. Nasze ciała zostały zaprojektowane do życia i do ruchu. Siedzący tryb życia jeszcze nikomu zdrowia nie przyniósł. Ruch jak najbardziej. Najwięcej walorów zdrowotnych ma ruch umiarkowany. Odkwasza organizm, dotlenia, powoduje wydzielanie się hormonów szczęścia. Po odpowiedniej dawce zdrowego, umiarkowanego ruchu po prostu jest nam dobrze, nic nas nie boli, nie mamy zakwasów, możemy być lekko spoceni (ustrój wraz z potem usuwa rozmaite substancje toksyczne), ale szczęśliwi. Ruch natomiast związany z nadmiernym wysiłkiem przeciążającym organizm czyni coś wręcz odwrotnego. Długowieczny Bernardo LaPallo (rocznik 1901) zaczyna swój dzień od półgodzinnego spaceru po okolicy, krokiem żwawym, marszowym, po powrocie ze spaceru zabiera się z apetytem za śniadanie. Zawsze kiedy tylko to możliwe wybierz pójście na piechotę zamiast samochodu czy środka komunikacji miejskiej. A może nie lubisz spacerów, a wolisz np. tańczyć, jeździć na rowerze albo pływać? Bardzo polecane jest skakanie na trampolinie, które jednocześnie pobudza system limfatyczny. Krew pozostaje zawsze w ruchu dzięki sercu stanowiącemu „pompkę” , natomiast inny ważny płyn ustrojowy jakim jest limfa wymaga już naszej aktywności. . Nie zmuszaj się do jakiejś aktywności fizycznej jeśli dany jej rodzaj nie przypadł Ci do gustu. Wybierz zawsze taki rodzaj aktywności jaka sprawia Ci autentyczną frajdę i sprawiaj sobie tę przyjemność codziennie, a wkrótce zobaczysz zadziwiające efekty. Wiek nie jest przeszkodą! Można zacząć regularną aktywność fizyczną w każdym wieku. Wspomniany pan Antoni Huczyński zaczął regularne ćwiczenia dopiero po osiemdziesiątce, gdy zaczął podupadać na zdrowiu. Dzięki ćwiczeniom i zdrowej diecie szybko wrócił do formy, a nawet czuje się lepiej teraz niż gdy był dużo młodszy! Najstarszy maratończyk świata Fauja Singh zaczął biegać również po osiemdziesiątce, a karierę maratończyka zakończył niedawno, w wieku 101 lat. Jeśli jeszcze masz jakieś wymówki wyrzuć je w tym momencie do śmietnika. 6. Pożegnaj stres śmiej się śpiewaj trenuj uważność nie zaniedbuj codziennej modlitwy (lub medytacji) Śpiewanie i śmiech czynią cuda: redukują stres, dotleniają, alkalizują, przedłużają życie, poprawiają wybitnie humor i stymulują układ immunologiczny. Zdrowy człowiek to człowiek szczęśliwy. Nie możemy zmienić niektórych rzeczy (np. przeszłości) ale możemy zmienić nasze myślenie o nich. Zresztą.. czy warto w ogóle poświęcać swój czas na myślenie o czymś czego nie można zmienić? Było, minęło.. co było a nie jest, nie pisze się w rejestr, a będzie i tak zawsze co ma być i z pewnością będzie to dla nas jedynie to, co najlepsze pod warunkiem, że właśnie tego co najlepsze będziesz się zawsze spodziewać dla samego siebie. W 99,9% przypadków tworzymy czarne scenariusze, które potem nigdy w życiu nie mają miejsca. Warto na to tracić cenne zapasy naszych witamin i minerałów? Stanowczo nie warto! Ciesz się tym co jest. Wszystko co się zdarza, zawsze przydarza się z jakiegoś powodu i dzieje się w jakimś celu, nawet jeśli czasem kręcimy nosem. bo nam się chwilowo nie podoba i wydaje się niefajne. Tymczasem właśnie to niefajne jest najbardziej wartościowe i potrafi zainspirować nas i doprowadzić do wielkich pozytywnych zmian w naszym życiu. Gdyby nie to, że wcześniej całymi latami prowadziłam niefajny (choć powszechnie przez większość społeczeństwa uskuteczniany i akceptowany) tryb życia, który moje zdrowie doprowadził z czasem do ruiny, to nigdy by ta witryna nie powstała. Coś negatywnego zamiast mnie zniszczyć obróciło się w coś bardzo pozytywnego i mam zaszczyt teraz dzielić się tym doświadczeniem z innymi ludźmi – w nadziei, że nie powtórzą moich błędów (lub naprawią te, które popełnili), a dzięki temu jakość ich życia diametralnie zmieni się na lepsze – tak jak stało się to w moim przypadku. Ucząc się panowania nad stresem warto trenować uważność: obserwować poczynania naszego umysłu, który jest bardzo wielką gadułą. Gdy jego gadulstwo zagłusza wszystko inne (nawet głos serca), to zaczynamy żyć na autopilocie. Czyli nieświadomie. Kierując się wdrukowanymi w umysł przekonaniami, które przez całe nasze życie próbowali nam narzucić inni: szkoła, rodzice, rząd, różne instytucje, media, reklama, przyjaciele. Nasze własne myśli zaczynają nas z czasem przytłaczać ponieważ się z nimi utożsamiamy nie zdając sobie sprawy, że są to tylko… myśli, a szczególną tendencję do osaczania naszego serca mają te negatywne. Jedynym sposobem na to by się ich pozbyć jest obserwować je – na tym polega uważność. Im bardziej obserwujesz swoje negatywne myśli (kwestionujesz je tym samym, zamiast utożsamiać się z nimi) tym bardziej rozpływają się one w nicości. Pozytywne myśli wręcz przeciwnie: im bardziej je obserwujesz, tym rosną w siłę i stają się bardziej radosne. Osławione „pozytywne myślenie” jest tak naprawdę guzik warte: możesz bez ustanku mechanicznie powtarzać w myślach pozytywne stwierdzenia i nic z tego nie wyniknie. To jak plasterek naklejany na wierzch. Dołącz do tego akt obserwacji myśli, dopiero wtedy zobaczysz efekty. Nasza świadomość działa w następujący sposób: konieczny jest akt obserwacji, aby coś zaistniało. Zrób małe ćwiczenie: poproś jakąś osobę aby rozejrzała się uważnie dokoła przez 10-15 sekund i zanotowała w swym umyśle wszystkie przedmioty w kolorze czerwonym. Kiedy minie 10-15 sekund zapytaj czy już ma wszystkie te przedmioty zapamiętane, a następnie poproś o odpowiedź na pytanie: ile wokół siebie zaobserwowała przedmiotów w kolorze niebieskim. Z reguły żadnego. Tak działa nasza świadomość: to co obserwujesz i na czym skupiasz uwagę staje się Twoją rzeczywistością, to zaś czego nie obserwujesz – Twoją rzeczywistością na dany moment nie jest. Jeśli będziesz zawsze spodziewać się w życiu jedynie pozytywnych i radosnych rzeczy i skupisz na nich swoją uwagę – będziesz je w istocie zauważać, one naprawdę zaczną istnieć. Jeśli natomiast te negatywne – to one staną się Twoją jedyną aktualnie istniejącą rzeczywistością. Zwracaj uwagę na co zwracasz swoją uwagę. Uważnie słuchaj nie tylko tego co mówisz do innych, ale przede wszystkim tego, co mówisz do samego siebie. Jeśli np. dopadnie Cię choroba nie mów „Nie chcę być już chory”, zastąp to słowami „Chcę być zdrowy”. Wbrew pozorom to nie to samo. Zauważ, że w drugim stwierdzeniu jest przesłanie pozytywne („chcę” i pozytywnie brzmiące „zdrowy”) w przeciwieństwie do pierwszego (negacja „nie” i negatywnie brzmiące „chory”). To w jaki sposób do siebie mówimy jest bardzo ważne: determinuje naszą rzeczywistość. . Słuchaj dużo muzyki wprawiającej Cię w dobry nastrój, jak najwięcej przebywaj wśród ludzi, którzy dobrze Ci życzą, unikając kontaktu z osobnikami toksycznymi, uczęszczaj do miejsc w których dobrze się czujesz, przywołuj w pamięci miłe wspomnienia zamiast niemiłych (na te drugie połóż krzyżyk raz na zawsze: odczuj za nie wdzięczność, przebacz.. i nie wracaj), każdego dnia nie zapomnij zadbać o siebie i sprawić sobie choćby drobnego aktu przyjemności (relaksująca kąpiel, gęsty odżywczo posiłek, dobra książka, kontakt z bliskimi itd.) jak też i zadbać o innych (czynienie dobra, działania charytatywne, wybaczenie i pogodzenie się z kimś itd.). Jeśli nieszczęścia chodzą parami, to szczęścia.. stadami. Ale tylko dla tych, którzy potrafią je przywołać do swojej rzeczywistości. Nauczenie się tego jest tak naprawdę bardzo łatwe, jedyne czego wymaga to konsekwencji w kierowaniu swojej świadomości na rzeczy piękne, pozytywne i dające moc. Warto słuchać co mają do powiedzenia najlepsi trenerzy życia (ang. life coach) i nauczyciele duchowi: Anthony Robbins, Byron Katie, Jim Rohn czy Eckhart Tolle. Mało osób zdaje sobie sprawę z faktu, że życia pozbawionego stresu (bez względu na okoliczności) można się zwyczajnie NAUCZYĆ, tak jak gry na pianinie czy robienia szalików na drutach. I warto to zrobić, bo od tego zależy nasze zdrowie. W zdrowym ciele zdrowy duch, ale i odwrotnie! 7. Unikaj toksycznych chemikaliów i promieniowania konwencjonalne kosmetyki i środki czystości: po prostu wywal je z domu i zapomnij, że istnieją. Jeśli wydaje się to niemożliwe to pomalutku, sztuka po sztuce zastępuj je domowymi specyfikami lub tymi organicznymi, opartymi na bazie naturalnych składników roślinnych i z jak najmniejszą ilością składników podejrzanych. Na pierwszy rzut dobrze jest wyrzucić wszelkie blokujące dobroczynne dla nas wydzielanie potu antyperspiranty,konwencjonalny dezodorant i konwencjonalną pastę do zębów i najlepiej zastąpić zdrowym, śmiesznie tanim i do tego niezwykle skutecznym dezodorantem magnezowym oraz domową pastą do zębów. Domowe porządki można zrobić bardzo skutecznie za pomocą sody oczyszczonej i najtańszego octu, bardzo skuteczny i nietoksyczny jest też płyn enzymatyczny ze skórek po cytrusach , które i tak wyrzucasz. leki (przeciwbólowe, antykoncepcyjne, antybiotyki, na zgagę, na trądzik i na miliony innych rzeczy) – stosuj jedynie w ostateczności, jako remedium ostatniej szansy lub w sytuacjach zagrożenia życia, a nie jako pierwsza rzecz po jaką automatycznie z przyzwyczajenia sięgasz. To, że żyjemy w erze „pigułki na wszystko” dostępnej nawet w pobliskim kiosku, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Każdy niemal lek można zastąpić nietoksycznym odpowiednikiem. Ludzie cierpią na rozmaite dolegliwości najczęściej z powodu złego stylu życia, niedoborów witamin i minerałów oraz toksemii, a nie dlatego, że w ich organizmach zabrakło statyn, aspiryny, ibuprofenu itd. Żaden lek nie jest obojętny dla ustroju, nawet ten leżący w kiosku obok codziennej gazety. Prawidłowym pytaniem jakie powinno się sobie zadać gdy coś nam dolega jest „dlaczego moje ciało wysyła mi taki sygnał?” zamiast „jak mogę się tego szybko pozbyć?”. Sięgaj do przyczyny, wtedy rozwiążesz problem. Stosując zagłuszacze sygnału pomagamy sobie tylko doraźnie. Nie mówiąc już o tym, że każdy z nich ma na ulotce wypisaną całą litanię skutków ubocznych. W wielu przypadkach preparaty są nie zawsze do końca zbadane pod kątem wpływu na powstawanie nowotworów. Szczepionki również nie były badane pod tym kątem i do dzisiaj nie wiemy czy i jaki mają/mogą mieć wpływ na późniejsze skłonności do nowotworzenia. telefony komórkowe, urządzenia Wi-Fi, mikrofalówki itd. – jeśli nie możesz bez nich się obejść to ogranicz ich użytkowanie do niezbędnego minimum. Nie siedź blisko urządzeń Wi-Fi. Nigdy nie trzymaj komórki blisko ciała: na smyczy, w kieszeni, w staniku itd. Nie dawaj dziecku do zabawy. Nie kładź jej pod poduszką gdy idziesz spać. Moi znajomi już wiedzą, że należy do mnie dzwonić dwa razy: pierwszy raz abym mogła wygrzebać telefon z czeluści torebki, drugi raz abym mogła odebrać Ponieważ w dzisiejszym świecie trudno jest nie być wystawionym na działanie promieniowania – należy codziennie sięgać po naprawiające ewentualne uszkodzenia daru natury , chroniące nasze DNA przez skutkami szkodliwego promieniowania. 8. Nie pij i nie pal Te dwie używki: papierosy i alkohol, są w stanie „wyciągnąć” z nas mnóstwo witamin i minerałów i produkują olbrzymie ilości wolnych rodników, same nie posiadając żadnych antyoksydantów, ani pikograma. Przy nich nawet taka niezbyt w sumie zdrowa i równie uzależniająca używka jak kawa jest jedynie niewinnym przyzwyczajeniem. Jeśli pijesz alkohol lub palisz przypomnij sobie smak pierwszego łyka i pierwsze zaciągnięcie: to wcale nie było przyjemne, prawda? Szczerze mówiąc obrzydliwe, szczypiące i przyprawiające o mdłości. Podobnie jak pierwszy w życiu łyk kawy: obleśny, gorzki i na długo pozostawiający niesmak w ustach. Natura nas wyposażyła w mechanizmy obronne przed rzeczami mogącymi nam szkodzić lub nas uzależnić. Gdy próbujemy takich rzeczy odbieramy je z natury rzeczy negatywnie: nasze kubki smakowe lub płuca buntują się. A jednak większość ludzi przełamuje te naturalne bariery obronne. Powodem są upodobania społeczne i powszechnie akceptowane normy. Łamiąc naturalne bariery obronne mało kto zdaje sobie sprawę, że wpada w pułapkę: używka jest w stanie wpędzić nas w uzależnienie na długie lata. I długie lata będzie nam odbierać zdrowie i witalność, będąc dostawcą wolnych rodników i złodziejem cennych witamin i minerałów. To samo dotyczy zresztą uzależniającego lecz powszechnie akceptowanego nałogu spożywania cukru, który sam w sobie nie zawiera kompletnie żadnych substancji mogących zdrowie poprawić, ale za to odbiera nam substancje w zdrowiu nas utrzymujące. W okresie przejściowym możesz zdecydować się na papierosa elektronicznego. Jego przeciwnicy mówią, że nie znamy do końca jego szkodliwości, jednak biorąc nawet na zdrowy rozum: jaka by ta szkodliwość nie była, będzie ona z całą pewnością mniejsza od wdychania dymu zawierającego tysiące rakotwórczych substancji. Sama nikotyna aczkolwiek trująca i silnie uzależniająca, jest w porównaniu z wieloma produktami procesu spalania mało toksyczna. Na plus za e-paleniem przemawiają także wygoda użytkowania dla siebie (palisz gdzie chcesz) i dla innych (brak smrodu i zatruwania innych osób tysiącami związków pochodzących ze spalania) oraz to, że nie musisz „palić” do końca: możesz pociągnąć raz czy dwa i odłożyć. No i koszty: wielokrotnie niższe niż wysoko opodatkowane (Vat, akcyza) tradycyjne wyroby tytoniowe. Najlepiej jednak wcale nie wdychać niczego i wbrew temu co głosi miejska legenda nie jest do tego potrzebna wcale silna wolna, lecz silne przekonanie o tym, że zwyczajnie nie potrzebujesz palić aby być spełnionym i szczęśliwym człowiekiem. Przydatna jest też wiedza o tym, co dzieje się w Twoim ustroju za każdym razem gdy częstujesz go wdychaniem obcych mu substancji (papierosy to prawdziwi złodzieje witamin, np. jeden papieros kradnie 25 mg witaminy C z ustroju, alkohol natomiast kradnie olbrzymie ilości niacyny mającej działanie antydepresyjne i regulujące poziom cholesterolu). Jeśli jeszcze znajdujesz powody aby truć swoje ciało używkami (typu „to mnie relaksuje” albo „sprawia mi to przyjemność”), przeczytaj koniecznie książki “Jak skutecznie rzucić palenie” oraz “Jak skutecznie kontrolować alkohol” , których autorem jest Allen Carr. 9. Nie bój się słońca Daliśmy się ponieść „słońcofobii” dzięki uporczywym kampaniom uskutecznianym w mediach: wywiady z „ekspertami” ostrzegającymi nas przed rzekomym rakotwórczym działaniem słońca oraz reklamy okularów słonecznych czy chemicznych środków do opalania o faktorze takim czy innym (czy nawet całkowity „sun block”) bombardują nas już od wczesnej wiosny, niemal tak samo nachalnie jak reklamy środków na przeziębienie i grypę puszczane codziennie już w połowie sierpnia. Nie daj się im zwieść! Większość ludzi chorych na raka (ale także na miażdżycę, nadciśnienie, depresję, łuszczycę, cukrzycę, artretyzm, choroby tarczycy, choroby nerek, osteoporozę, schizofrenię, demencję, Parkinsona, Alzheimera i stwardnienie rozsiane) ma dramatycznie niskie poziomy witaminy D i nie stało się to bez powodu. Jeśli nie chcesz do nich któregoś dnia dołączyć, to korzystaj ze słońca póki jest sezon bo to jedyna witamina jaka jest w sezonie całkiem za darmo, a zimą pij tran lub sięgnij po suplement. . Cały dzień siedzimy w pracy w zacienionym biurze, potem wychodzimy do domu i natychmiast zakładamy okulary słoneczne i smarujemy się filtrami. Słońcofobia jest tak powszechna, że nawet kremy na dzień dla kobiet czy ich kolorowe kosmetyki (pudry, cienie, korektory i pomadki) obowiązkowo mają „flitr UV”, bo wtedy po prostu… lepiej się sprzedają. Tak nam reklama sprała mózgi: słońce to Twój najgorszy wróg, przed którym konieczna jest ciągła, obowiązkowa ochrona w każdej możliwej formie! Tymczasem prawda jest całkiem inna:większość ludzi ma spore niedobory witaminy D. A to nie wróży nic dobrego (chyba że dla producentów Twoich przyszłych leków). Ponadto wszystko co nakładamy na skórę wędruje do krwiobiegu w ciągu zaledwie minut. A nowoczesne chemiczne środki antysłoneczne są pełne toksycznych substancji, które NIE zostały przecież sprawdzone na poprzednich pokoleniach, są całkowicie nowym wymysłem, w użyciu zaledwie od kilkudziesięciu lat. Gdyby były faktycznie skutecznie jako profilaktyka antyrakowa, to zapadalność na raka skóry malałby zamiast rosnąć. Należy zadać sobie zatem pytanie dlaczego tak się nie dzieje, skoro mamy takie cud-środki antysłoneczne (ktoś kiedyś powiedział, że raka prędzej można dostać od tych środków niż od słońca: obawiam się, że mógł mieć niestety rację). Niskie poziomy witaminy D zaburzają prawidłowe działanie wielu układów, w tym systemu odpornościowego i są wiązane z powstawaniem szeregu chorób cywilizacyjnych. „Zalecane” RDA czyli marne 600 IU na dobę to jedynie ułamek tego ile nam rzeczywiście witaminy D jest potrzebne. Bardzo dobrą książkę na ten temat napisał endokrynolog, specjalista od witaminy D, dr Sarfraz Zaidi („Witamina D kluczem do zdrowia”). 10. Przekazuj swoim dzieciom dobre wzorce Można sobie uskuteczniać „walkę z rakiem” świętując specjalne światowe dni i organizując marsze wstążek różowych czy żółtych, ale co to da skoro nie ma w przeciętnej rodzinie edukacji? Nasi przodkowie nie chorowali na raka w takim stopniu jak nasze pokolenie, więc kto miał nas nauczyć antyrakowego stylu życia? Nie wynieśliśmy tego z domu. Tsunami nowotworów to zjawisko względnie nowe, kiedyś chorowali jedynie ludzie starsi, dzisiaj mamy hospicja również dla dzieci i nikogo to nie dziwi. Często słyszy się ludzi mówiących, że „u nas w rodzinie wszyscy mają skłonności do takiej czy innej przypadłości”. Tymczasem nie zwracamy uwagi na jeden podstawowy fakt: oprócz genów dziedziczymy również (a może przede wszystkim) nasze upodobania kulinarne i styl życia. Jeśli w rodzinie jadło się dużo, tłusto i słodko, a bez mięsa „to nie jest obiad”, to i my z dużą dozą prawdopodobieństwa będziemy tak gotować w swoim domu. Jeśli rodzina nie była w żadnym stopniu usportowiona i nie chodziło się nawet na wspólne rodzinne spacery, to i my najprawdopodobniej nie będziemy pałali miłością do aktywności fizycznej, upodobawszy sobie nieruchawy tryb życia. Chyba, że stanie się coś, co nasze przekonania i nasze zwyczaje zmieni: to może być szkoła promująca sport, obracanie się wśród ludzi o pewnym stylu życia, przykład bliskiej osoby, której dany styl życia jednak się nie przysłużył, czy w końcu własne podupadnięcie na zdrowiu, które zmusi nas do powiedzenia głośno„dosyć tego!”. Wtedy przestajemy żyć „jak inni” albo jak nauczyli nas nasi rodzice („w zgodzie z tradycjami”) i szukamy własnych odpowiedzi, własnych dróg i wypracowujemy sobie swoje własne tradycje, dostosowane do czasów w jakich przyszło nam żyć. W moim przypadku wpływ na zmianę miały dwa czynniki: doświadczenia na własnej skórze oraz przedwczesna śmierć mojej Mamy, która odeszła na zawał serca w wieku zaledwie 53 lat (miałam wtedy 31 lat). Inne przypadki chorób jakie wystąpiły w rodzinie bliższej i dalszej to stwardnienie rozsiane, rak piersi, rak mózgu, cukrzyca, otyłość, niedoczynność tarczycy, artretyzm, osteoporoza. Dziadkowie zarówno ze strony Mamy jak i Taty cieszyli się dobrym zdrowiem całe życie i odeszli w słusznym wieku (wszyscy po 80-tce). Ich dorastające już w powojennych czasach dzieci już gorzej, a dzieci ich dzieci jeszcze gorzej. Pomimo powszechnych szczepień, dostępu do antybiotyków i wielu innych nowoczesności, które miały je uchronić od zarazy, chorób i wszelakiego nieszczęścia, zapewniając zdrowie i długowieczność. Nie zapewniły, z pokolenia na pokolenie jest, mam wrażenie, coraz gorzej. Nowoczesność wychodzi nam bokiem gdy nie umiemy korzystać z jej dobrodziejstw z rozwagą. Co możemy zrobić? Zabrać się do dzieła! Tak jak zrobiłam to ja, tak jak to zrobiła też Anette Larkins : wszystkie kobiety w jej rodzinie zapadały w coraz to młodszym wieku na raka piersi. Ona sama powiedziała któregoś dnia „dość!”, stwierdziła bowiem, że przekazany jej tradycjami rodzinnymi styl życia zdrowiu nie sprzyja bynajmniej, po czym spokojnie dobiegła siedemdziesiątki i dalej cieszy się nieustającą witalnością i wyglądem czterdziestolatki. Geny to jedno, ale styl życia jak widać jest ponad wszystkim. Dlatego zwracajmy uwagę na to, jakie wartości dotyczące stylu życia przekazujemy swoim dzieciom. Gdyby wszystkie dzieci z domu wyniosły umiłowanie do świeżych warzyw i owoców (bo tym byłyby karmione karmione od małego, zamiast sztucznymi „owocowymi” kaszkami Nestle i „owocowymi” jogurtami), gdyby wiedziały, że słodycze odbierają im zdrowie i osłabiają ich system odpornościowy, gdyby umiały odróżnić prawdziwe jedzenie od tworu udającego jedzenie, prawdziwy sok marchewkowo-jabłkowy od udającego go „napoju o smaku” – to nie musielibyśmy dzisiaj robić akcji typu „Sklepiki szkolne – zdrowa reaktywacja”. Dzieci tak nauczone od małego, z natury swej rzeczy z obrzydzeniem jak na całkowicie niejadalne artefakty patrzyłyby na batoniki, ziemniaczane czipsy, gazowane napoje czy polane lukrem słodkie drożdżowe bułki z białej mąki, a niesprzedane pseudosoczki właściciel sklepiku musiałby regularnie wywalać na śmietnik przeterminowane, bo nikt ich nie kupił. Rynek (w tym przypadku uświadomione zdrowotnie dzieci) wymusiłby na nim, aby w sklepiku zamiast słodyczy, coli i smażonych pączków znalazły się świeże owoce, czipsy jabłkowe, mieszanki orzechów i suszonych owoców, porcjowane sałatki warzywne i owocowe czy też robione na miejscu soki i koktajle. Pamiętam z dzieciństwa pijalnie soków, gdzie można było kupić świeżo wyciśnięte soki. Bardzo mnie cieszy, że coraz więcej szkół (w tym szkoła mojego syna) uczestniczy w programie „Owoce w szkole”. Jeśli do tego dołoży się działania edukacyjne w rodzinie, to stworzymy szansę by następne pokolenie zamiast raka się bać, to będzie mu się prosto w nos śmiać. Czy łatwo jest nauczyć dzieci miłości do warzyw i owoców? Nie jest łatwo, ale jeśli w redukowaniu pokarmów niezdrowych będziesz rodzicem konsekwentnym, który w dodatku dziecku zalety zdrowotne danego posiłku tłumaczy (dzieci uwielbiają słuchać co takiego wkładają właśnie do brzuszka!), to wkrótce (w ciągu zaledwie paru tygodni) będziesz miał w domu zamiast warzywnego niejadka prawdziwego wielbiciela zdrowego jadła . Mój synek z warzywnego niejadka stał się klasowym ekspertem od zdrowego żywienia. Teraz to on poucza kolegów z klasy, aby nie kupowali w szkolnym sklepiku słodyczy. A czym skorupka za młodu nasiąknie.. Mnie w domu gdy marudziłam jako dziecko przy obiedzie (a niejadkiem przez pierwsze lata życia byłam ponoć okrutnym) zawsze powtarzano: to zjedz tylko mięsko, a resztę możesz zostawić. I wierzcie mi – gdybym wiedziała wtedy, że to ociekające tłuszczem mięsko (między innymi, bo powodów było trochę więcej) zabierze mi tak wcześnie moją Mamę, to prędzej zjadłabym z talerza surówkę, a resztę zostawiła. Problem w tym, że nikt mnie tego wtedy nie uczył. Nikt mi nie powiedział, że to w tej surówce są błonnik, antyoksydanty, enzymy, witaminy i minerały czyli wszystko to co mój organizm potrzebuje do ochrony zdrowia. Ja już tego błędu nie popełnię na pewno. Autor: Marlena Źródło:
Fot: / Rak żołądka to jeden z najczęstszych i najtrudniejszych do diagnozowania i leczenia nowotworów złośliwych. Można z nim skutecznie walczyć tylko dzięki szybkiej reakcji na wczesne objawy choroby. Nowotwory żołądka są trudne do leczenia, bo zwykle rozpoznaje się je w zaawansowanym stadium. Choroba rzadko zostaje prawidłowo zdiagnozowana w początkowej fazie, ponieważ nie ma specyficznych wczesnych objawów. Zwykle mylone są one z symptomami innych dolegliwości i w efekcie - bagatelizowane. Tymczasem tylko chirurgiczne, całkowite usunięcie raka żołądka daje choremu szansę na przeżycie. W przeciwnym razie rokowania są złe, a leczenie znacznie utrudnione, często ograniczone jedynie do pomocy paliatywnej. Typy nowotworu żołądka Wyróżnia się dwa typy kliniczne guzów żołądka: jelitowy i rozlany. Typ rozlany stanowi około 30% zachorowań i występuje głównie u ludzi młodych, częściej u kobiet. Rozwija się na niezmienionej błonie śluzowej, przeważnie w okolicy wpustu żołądka. Rak żołądka typu rozlanego jest zwykle dziedziczny. Jelitowy stanowi około 60% zachorowań. Dotyka najczęściej mężczyzn. Rozwija się długotrwale, na podłożu zmian przedrakowych (stanów zapalnych błony śluzowej żołądka). Guz umiejscowiony jest w trzonie żołądka, dzięki czemu w mniejszym stopniu ogranicza jego drożność. Typ jelitowy daje lepsze rokowania na przyszłość niż typ rozlany. Przyczyny zachorowań na raka żołądka Przyczyny zachorowań na raka żołądka do dziś nie zostały naukowo wyjaśnione. Ustalono, że na jego powstawanie większy wpływ mają czynniki środowiskowe niż uwarunkowania dziedziczne. Przede wszystkim, istnieje silna korelacja pomiędzy zachorowaniami na raka a zakażeniem Helicobacter pylori - bakterią, która wywołuje przewlekły stan zapalny błony śluzowej żołądka i wrzody trawienne. Zmiany te powodują przebudowę komórek nabłonka, którym wyścielony jest żołądek, co z kolei może prowadzić do powstawania ognisk nowotworowych. Stwierdzono też, że choroba znacznie częściej dotyka palaczy i osoby nadużywające alkoholu. Innym czynnikiem, z jakim wiążą się przypadki zachorowań, są nawyki żywieniowe. Nowotwory żołądka występują przeważnie u osób, których dieta uboga jest w świeże warzywa i owoce, a za to zawiera dużo produktów konserwowanych, wędzonych, kwaszonych czy peklowanych. Na chorobę narażeni są bardziej ludzie otyli oraz ci, którzy nieregularnie spożywają posiłki. Objawy raka żołądka we wczesnym i późnym stadium Pierwsze objawy raka żołądka są nieswoiste. Zwykle towarzyszą także innym, mniej poważnym dolegliwościom. Należą do nich: ból w nadbrzuszu (o niewielkim nasileniu, niestały, zazwyczaj pojawiający się tylko po posiłku), utrata masy ciała, spadek apetytu (w szczególności - wstręt do jedzenia mięsa), zaburzenia połykania, zgaga, wzdęcia, odbijanie, nudności, wymioty, ogólne osłabienie, przemęczenie, senność. W miarę rozwoju choroby nasilają się objawy niedrożności żołądka (problemy z przełykaniem - gdy guz umieszczony jest w okolicy wpustu; zwracanie pokarmów - gdy guz znajduje się przy odźwierniku). Wzmagają się także bóle w nadbrzuszu, które nie słabną po zażyciu leków zazwyczaj stosowanych przy dolegliwościach żołądkowych. Inne częste symptomy rozwijającego się raka żołądka to smoliste stolce, anemia, bladość skóry i spojówek. Spowodowane są one krwawieniem z przewodu pokarmowego. Dopiero w zaawansowanym stadium raka żołądka pojawiają się jego wyraźne, specyficzne objawy: guz wyczuwalny w nadbrzuszu przez powłoki ciała, wodobrzusze, powiększony węzeł chłonny w lewym dole nadobojczykowym, w dołach pachowych lub okolicy pępka, powiększenie wątroby, żółtaczka, wysięk do jamy opłucnej, niedrożność przewodu pokarmowego, przerzuty do wątroby, otrzewnej, płuc, nadnerczy, trzustki, kości. Wyżej wymienione symptomy późnego stadium choroby pozwalają na jej wykrycie wówczas, gdy rak żołądka jest już nieoperacyjny, a jedynym ratunkiem dla chorego pozostaje leczenie paliatywne. Zobacz film: Wrodzone predyspozycje do zachorowania na raka. Źródło: 36,6 Czy rak żołądka jest uleczalny? Rokowania w leczeniu raka żołądka zależą przede wszystkim od stadium, w którym został wykryty. Od stopnia zaawansowania choroby uzależniony jest też rodzaj terapii. Jedyną metodą, która daje szansę na wyleczenie, jest gastrektomia - całkowite lub częściowe wycięcie żołądka (wraz z otaczającymi go węzłami chłonnymi) i odtworzenie ciągłości przewodu pokarmowego poprzez zespolenie przełyku bezpośrednio z jelitem cienkim. Taki zabieg chirurgiczny skuteczny jest we wczesnej fazie choroby, nim dojdzie do naciekania sąsiednich narządów lub powstania przerzutów. Jeśli - ze względu na stopień zaawansowania - rak żołądka jest nieoperacyjny, celem terapii nie jest wyleczenie, lecz poprawienie ogólnego stanu chorego, przedłużenie mu życia i podniesienie jego komfortu. W przypadku dużych guzów, zamykających światło żołądka, oznacza to przede wszystkim konieczność udrożnienia przewodu pokarmowego. Osiąga się to przez zespolenie jego części nieobjętych zmianami chorobowymi, protezowanie wpustu lub wykonanie kanału w obrębie guza. Praktykuje się także endoskopowe usuwanie części guza z użyciem wiązki laserowej. W szczególnie trudnych przypadkach stosuje się gastrostomię lub jejunostomię (połączenie żołądka lub jelita cienkiego ze środowiskiem zewnętrznym). Rak żołądka słabo reaguje na chemio- i radioterapię. Te zabiegi stosuje się jednak w celu zahamowania namnażania się komórek nowotworowych, a także zmniejszenia masy guza. W efekcie następuje poprawa drożności żołądka oraz redukcja innych objawów choroby (bólu, nudności itd.), co poprawia jakość życia chorego. Nadzieją dla osób cierpiących na raka żołądka jest nowoczesna, celowana terapia molekularna, która polega na hamowaniu procesów nowotworowych w konkretnych komórkach. Niestety ta metoda leczenia nie u wszystkich chorych okazuje się skuteczna. Ponadto jest bardzo kosztowna. Zobacz film i dowiedz się jak działa układ pokarmowy: Zobacz film: Jak zbudowany jest układ pokarmowy? Źródło: 36,6. Profilaktyka raka żołądka W obliczu nie najlepszych rokowań związanych z nowotworami żołądka niezwykle ważna jest odpowiednia profilaktyka. Raka żołądka można uniknąć, stosując odpowiednią dietę, prowadząc higieniczny tryb życia, kontrolując wagę ciała. Nie należy także dopuszczać do przewlekłego zakażenia Helicobacter pylori. Przy jakichkolwiek niepokojących objawach ze strony przewodu pokarmowego warto poprosić lekarza pierwszego kontaktu o skierowanie na gastroskopię. Wczesna diagnostyka pozwala odróżnić pierwszą fazę raka żołądka od innych, łagodniejszych schorzeń. Dzięki temu można podjąć walkę z chorobą w jej początkowym stadium, zyskując szansę na całkowite wyleczenie.
Rak żołądka każdego roku diagnozowany jest u prawie 1 miliona osób. Ponad połowa chorych umiera – szacuje się, że rocznie z powodu nowotworu żołądka umiera 650 tysięcy pacjentów oddziałów onkologicznych. Jakie są sposoby leczenia choroby w zależności od stopnia zaawansowania nowotworu? Jak zdiagnozować raka żołądka? W przypadku podejrzenia występowania raka żołądka, pacjent poddawany jest prześwietleniu górnego odcinka przewodu pokarmowego. Zabieg wykonuje się po podaniu pacjentowi kontrastu z barytem, który zwiększa widoczność wszelkich zmian. Obecność barytu w kontraście uwypukla śluzówkę żołądka, dzięki czemu lekarz przeprowadzający badanie może dokładnie ją obejrzeć i ocenić jej stan. Nowotwór żołądka diagnozowany jest również podczas gastroskopii. Badanie polega na wprowadzeniu do żołądka pacjenta niewielkiego urządzenia, które rejestruje wygląd śluzówki narządu. Jeśli lekarz zauważy niepokojące zmiany, może pobrać ich wycinek, a następnie obejrzeć pobraną tkankę pod mikroskopem. Stwierdzenie obecności komórek nowotworowych w wycinku śluzówki jest równoznaczne z potwierdzeniem raka. Ocena zaawansowania nowotworu żołądka Przed rozpoczęciem leczenia raka żołądka onkolog sprawdza stopień zaawansowania nowotworu. W badaniu rozległości ognisk nowotworowych dobrze sprawdzają się tomografia komputerowa lub rezonans magnetyczny. Jako badanie uzupełniające często stosuje się ultrasonografię brzucha. Wykrycie wczesnego raka żołądka daje aż 90 procent szans na przeżycie, dlatego w przypadku pojawienia się niepokojących objawów ze strony układów pokarmowego, powinno się zgłosić do lekarza. Natychmiastowej konsultacji wymagają: krwawe wymioty lub krew w stolcu, przewlekłe bóle brzucha w środkowej części nad pępkiem, uczucie ciągłego pieczenia w przełyku, nieuzasadniony wstręt do jedzenia i dolegliwości gastryczne po jakimkolwiek posiłku. Im dłużej chory zwleka z wizytą u lekarza, tym trudniej wyleczyć raka żołądka. W początkowej fazie chorobę wykrywa się w Polsce jedynie w około 5% wszystkich zachorowań. Jak leczy się raka żołądka? Leczenie raka żołądka uzależnione jest od stopnia zaawansowania choroby. Najskuteczniejszym sposobem leczenia nowotworu jest resekcja (usunięcie) żołądka lub jego sporej części oraz okolicznych węzłów chłonnych, które często atakuje choroba. Po leczeniu operacyjnym stosuje się chemioterapię. Z uwagi na skomplikowaną budową nowotworów żołądka stosowana chemioterapia jest uciążliwa dla pacjenta – powoduje szereg skutków ubocznych. Jeżeli ogniska nowotworu żołądka ograniczone są do błony śluzowej narządu, lekarze mogą zastosować leczenie metodą endoskopową. Muzektomii nie stosuje się w zaawansowanym stadium raka. Jeżeli nowotwór jest w ostatniej fazie rozwoju, lekarze stosują u chorego chirurgiczne leczenie paliatywne. Zespolenie zdrowej części żołądka i jelita cienkiego znacząco poprawia komfort życia chorego, sprawiając, że nie odczuwa przykrych dolegliwości związanych z zaawansowaniem raka żołądka. Chirurgiczne leczenie paliatywne nie powoduje wyleczenia chorego.
gdzie najlepiej leczyć raka żołądka